Ola + Tomek
Fotografia ślubna Białystok - ceremonia w cerkwi
Z Olą i Tomkiem spotkaliśmy się na ich pięknej ceremonii ślubnej dokładnie na 8 dni przed moim własnym ślubem. Obiecywałam sobie, że tydzień przed ślubem planuję mieć wolny, ale zapytanie od tych dwojga dotyczyło piątku (a nie soboty), więc oficjalnie nie złamałam swojej obietnicy wolnego tygodnia przed własnym ślubem. 🧞♀️
Bardzo cieszyłam się z tego zlecenia z dwóch względów - po pierwsze - miałam okazję odwiedzić okolice Białegostoku, a po drugie, że był to mój pierwszy ślub w cerkwi. Dzień ślubu zaczęłam od sfotografowania pięknych okolic w okół Bugu, w drodze na przygotowania. A tam, czekały mnie niesamowite historie i niesamowici ludzie.
W domu rodzinnym Tomka miałam czas na sfotografowanie jego mamy z ukochanym psem, podczas przygotowywania ostatnich kwiatowych dekoracji do stylizacji pana młodego. W magicznym ogrodzie spędziłam dużo czasu poznając historie z życia jego babć, w tym jednej, która przez lata przeprawiała się łodzią (widoczną na zdjęciach) na drugi brzeg Bugu. Pamiętam ją jakby opowiedziano mi ją dziś - ta historia była dla mnie niezwykle emocjonalna i ciężko było mi zarówno słuchać, jak i fotografować, gdy wszystkim nam zakręciła się podczas tej historii łezka w oku. I to jest coś, co uwielbiam w swojej pracy! Że poznaję zwykłych, a jednak niezwykłych ludzi, ich historie rodzinne, którymi się ze mną dzielą, a ja mogę fotografować emocje, jakie im przy tych opowieściach i wydarzeniach towarzyszą! ❤️ Bardzo często płaczę na ślubach (tak już mam!), ale gdy poznałam tatę Tomka - z każdym jego słowem czułam, że będę płakać cały dzień. Jego niezwykle męski, niski i radiowy głos - wywoływał we mnie dreszcze - wtedy wiedziałam, że gdy wspomniał mi o muzycznej niespodziance dla młodych podczas wesela - będę znów fotografować zalana łzami. 😊
Po przygotowaniach Tomka i jego świadka w ogrodzie pojechałam na przygotowania panny młodej - i tutaj również zdecydowaliśmy z Olą, że jej przygotowania również przeniesiemy do ogrodu w jej rodzinnym domu, bo wrzesień nas zdecydowanie rozpieszczał pogodą. Był czas na zachwyt piękną suknią projektu Sylwii Kopczyńskiej i sesja panny młodej w jej pełnej, cudownej stylizacji, na chwilę przed zaplanowanym first lookiem. Uwielbiam tę część dnia ślubu, ze względu na niesamowite emocje, które wtedy towarzyszą młodym i ekscytację wszystkich wokół, wyczekując na błogosławieństwo najbliższych i czas by udać się na ceremonię. Pięknym klasycznym samochodem w drodze do cerkwi spotkaliśmy również kolorową bramę, stworzoną przez okoliczne dzieci, ubrane w piękne stroje, by chwilę po niej zalała mnie tona bodźców w niesamowitym wnętrzu cerkwi. Całą ceremonię przeprowadził Baciuszka, a ja byłam pełna podziwu do osób, które tak długo trzymały korony 👑 nad głowami państwa młodych - bo efekt wizualny był niesamowity, ale wymagał pewnie wiele siły. Cieszę się, że w swojej pracy mam możliwość fotografowania różnych wyznań, bo za każdym razem czuję, że znowu coś może mnie pozytywnie zaskoczyć, coś może mnie zainspirować, zaciekawić. 🔮 Tak było i tutaj. Po pięknej ceremonii przyszedł czas na życzenia, a następnie zabawę w Folwarku Księżnej Anny. Tuż po zmroku udało nam się też zrobić zdjęcie grupowe, na którym bardzo zależało młodym, a później oddaliśmy się już tylko tańcom i hulankom na parkiecie.

































































































































































































































































